sobota, 9 maja 2015

Dorsz z kaparami



Ryby można albo lubić albo nie. Jedni się nimi zajadają inni nie wezmą do ust. Ja i moje chłopaki  należymy do tej pierwszej grupy. Uwielbiamy tusze.  Nie filety, które królują w sklepach i smażalniach nad naszym polskim morzem. Jedna ze sprzedawczyń w smażalni powiedziała mi, że w dostawie otrzymują kilka sztuk tuszy, bo nikt ich nie chce kupować. My Polacy nie lubimy wydłubywać ości. Cóż…nie mnie oceniać gusty Polaków (chociaż mogłabym bo mnie język swędzi! ;-) ).

 Kapary być może mogą odstraszać ale wg mnie ciekawie zakręcają smak dorsza.

Tak na marginesie. Kiedyś zaprosiliśmy Przyjaciela na kolację. Powiedział: „Dobra ryba”. Był to kurczak w cytrynie. Muszę znaleźć ten przepis!

 

Składniki:

·         4 duże płaty dorsza (filetowany ze skórką;) )
·         sól
·         pieprz
·         pół łyżeczki tymianku
·         70 (100) g miękkiego masła
·         2 ząbki czosnku
·         2 cebule przyrządzone
·         ½ lub 1 łyżeczka soku z cytryny
·         2 łyżki odsączonych kaparów




Przygotowanie:

Naczynie żaroodporne smarujemy niewielką ilością masła. Rybę myjemy, osuszamy i układamy w naczyniu (skórką do dołu). Posypujemy odrobiną  soli.  Cebulę kroimy w piórka, dodajemy tymianek, do smaku sól i pieprz, sok z cytryny i mieszamy. Do masła dodajemy czosnek, sól, pieprz, łączymy i smarujemy rybę. Na wierzch wykładamy  cebulę i posypujemy kaparami. Przykrywamy folią. Wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 22C  na ok. 20 min. Potem ściągamy folię i pieczemy jeszcze przez 10 - 15 minut  w temperaturze 180ºC (z funkcją termoobiegu). W międzyczasie sprawdzamy i pilnujemy żeby ryba nam się nie wysuszyła.

Podajemy z puree z batatów.
 

piątek, 8 maja 2015

Brownie czekoladowe z kaszy jaglanej *

Czy Wy też tak macie, że chociaż stajecie na rzęsach, wpajacie od szczenięcia zdrowe nawyki żywieniowe – Wasze dzieci ponad wszystko kochają słodycze?  

Nie???? To zazdroszczę ;)
To ciasto, które moje dzieci mogą jeść na okrągło.. Ja – dzięki kaszy jaglanej mam poczucie, że karmię je w miarę zdrową słodkością.

 

Składniki:

·         2 szklanki wody
·         sól (szczypta)
·         masło (na czubku noża)
·         1 szklanka kaszy jaglanej
·         6 jajek (najlepiej zerówki)
·         100 ml oleju
·         1  szklanka śmietany kremówki 30%
·         2  szklanki cukru
·         1 szklanka kakao
·         2 łyżeczki proszku do pieczenia
·         1 szklanka orzechów włoskich (lub pekan) – nie ma konieczności





Przygotowanie:

Wodę zagotować, dodać sól. Kaszę dobrze wypłukać i wsypać do garnka z wrzącą, osoloną wodą.  Dodać masło. Doprowadzić do wrzenia, zmniejszyć moc grzania i gotować, na małym ogniu,  aż kasza będzie miękka (około 15-20 minut). Kaszę przestudzić a następnie dość długo  zmiksować blenderem  w termomixie lub malakserze do otrzymania gładkiej masy.
 Do reszty składników dodać zmiksowaną kaszę i zmiksować dokładnie wszystko razem.

Formę o wymiarach ok. wysmarować masłem, obsypać bułką tartą (nie jesteśmy bezglutenowcami więc pozwalam sobie na takie szaleństwo), wylać do niej  masę czekoladowo – jaglaną i na wierzchu ułożyć orzechy (bądź je pominąć  – bez nich brownie jest równie doskonałe).
Piekarnik nagrzać do 180ºC.  Przez 45 - 55 minut lub do tzw. suchego patyczka. Wyjąć z piekarnika, wystudzić.

*Inspiracja:  www.mojewypieki.com

Start!


Powodów dlaczego tu jestem jest kilka.

Lubię rozmawiać, lubię gotować.

Chcę tutaj uporządkować moje myśli i przepisy, tak żeby kiedyś moi Chłopcy mogli je sobie wydrukować i ugotować coś dla swoich przyjaciół, dziewczyn a także poczytać o naszym życiu.
Chcę aby to miejsce było pomocą dla wielu osób, które są w ciągłym niedoczasie – lecz mimo to ambicja podpowiada im, że ludzie powinni jeść zdrowo i żyć zdrowo.

 Spotkałam na swojej drodze wielu złych, zawistnych, nadętych i głupich ludzi (jak każdy z Nas, prawda?). Dziękuję Wam za toJ Nie byłabym teraz tu gdzie jestem.
Sama  postanowiłam i namawiam do wyciagnięcia piór z kuprów, do zachowania mimo kopniaków od życia poczucia humoru i dystansu do siebie samego. Namawiam do tulenia dzieci, całowania partnera, dobrego jedzenia, czytania, picia wina, podróżowania, rozsądnych zakupów i do pracy nad sobą.

Co do zdjęć, ich jakości. Zdjęcia są robione „z ręki”, telefonem. Żywiołowo i na szybko. Staram się korzystać  z dostępnych aplikacji i dodawać im odrobiny magii. Niemniej jednak dużo rzeczy robię w biegu i w biegu też są robione zdjęcia. Nie wynika to z chęci lekceważenia potencjalnego czytelnika. Wręcz przeciwnie. W związku z tym, że zawsze staram się dopinać wszystko „pod szyję”, obawiam się, że gdybym chciała robić perfekcyjne zdjęcia, „ustawki” – nie miałabym po prostu na to czasu. A z racji tego, że jest we mnie wielka chęć podzielenia się przepisami, spostrzeżeniami i chciałabym też wysłuchać dobrych rad i „kupić” pomysły na dobre i wartościowe jedzenie – ruszam z blogiem szybko i spontanicznie.

I jeszcze jedno. Uprzedzam – jestem gadułą – mogę zbaczać z tematów jedzeniowych :-) Wybaczcie.

Panie i Panowie, Dziewczyny i Chłopaki – Witam!:)